Miniony rok odszedł już do lamusa, ale ja mam do niego jeszcze jedną sprawę. No bo jak to – rok się skończył, a na blogu nie pojawi się żadne podsumowanie? Żadne słowo zgrabnie rozliczające się z minionymi dwunastoma miesiącami? Ja wiem, że przez ostatni miesiąc w ogóle niewiele słów się na blogu pojawiło, ale wiecie – rozjazdy, plucie śpikiem dalej niż się widzi, święta – mój organizm sam dopraszał się o chwilę w trybie offline. Ale nowy rok to nowe pokłady energii do działania, tak też dzisiaj wracam do was i to z nie byle czym. Bo oto nadszedł czas na pop-kulturalne podsumowanie 2015 roku – opowiem wam dzisiaj o świetnych książkach, o filmach, które koniecznie musicie zobaczyć, o fajnych serialach (a wybitnie serialowa nie jestem, więc jeśli juz w jakiś się wkręciłam, to faktycznie musi być dobry), o mało znanych, a ciekawych blogach, o kanałach na YouTube, które lubię i oglądam namiętnie oraz zrobimy krótką przebieżkę po tym, co w przeciągu ostatnich dwunastu miesięcy pojawiło się na Spódnicach. No to co? Zaczynamy?
POP-KULTURALNI ULUBIEŃCY 2015 ROKU
KSIĄŻKI
- „Bezcenny” Z. Miłoszewskiego – po przeczytaniu tej książki mogę powiedzieć tylko jedno – że ją uwielbiam. Fabuła kręci się wokół grupy dość ekscentrycznych miłośników sztuki, którzy w szaleńczym pędzie gnają przez różne zakątki globu, mając na karku dybiącą na ich życie pogoń, żeby odnaleźć nasz największy przedwojenny skarb – „Portret Młodzieńca” Rafaela Santi. Dzieła sztuki, najwybitniejsi malarze i międzynarodowe spiski – gwarantuje, że nie będziecie mogli się od tego oderwać.
- „Pieśń Lodu i Ognia” George’a R.R. Martina – czyli fabuła, którą większa część populacji utożsamia jedynie z serialem i mylnie nazywa „Grą o Tron”. Bardzo nie lubię filmów i seriali kręconych na podstawie książek, zwłaszcza tak obszernych i zawiłych jak ta – zazwyczaj na potrzeby scenariusza historia jest nie dość, że skracana (co jeszcze było by do zniesienia), to jeszcze zmieniana, bo wtedy zamiast oglądać, skupiam się na wyłapywaniu różnic i wściekaniu się, że i tak lepiej niż książkę zapamiętam to, co zobaczyłam na ekranie. Dlatego też zanim dobrałam się do serialu „Gra o tron”, chciałam najpierw przeczytać książki. I wierzcie mi – serial jest dobry, ale nie aż tak jak to, co przeczytacie w cegłach Martina. Nie idźcie na łatwiznę i poznajcie tę historię w oryginale, bo jest świetna i warto, a książki naprawdę nie gryzą, nawet te, które mają po 1000 stron.
- „Władca Pierścieni” J.R.R. Tolkiena – do pewnych książek trzeba dorosnąć, żeby móc je zrozumieć, a ja w minionym roku dorosłam właśnie do tej. Klasyk, którego fanom fantastyki przedstawiać, ani rekomendować nie trzeba.
- „Zawód: bloger. Jak zarabiać na blogu i odnieść sukces” Joanny Glogazy – czyli pierwszy poradnik o prowadzeniu bloga, który faktycznie do czegoś mi się przydał, a wierzcie mi – przeczytałam ich kilka. Gorąco polecam zarówno blogerom, jak i wszystkim tym z was, którzy noszą się z zamiarem założenia bloga – same przydatne konkrety.
FILMY
- Kingsman: Tajne służby – powiem tak: Colin Firth jako angielski dżentelmen, ubrany w wystrzałowy garnitur, a na dodatek będący agentem tajnych służb. Brytyjska autoironia w najlepszym wydaniu i świetny pastisz dokonań najsłynniejszego agenta Jej Królewskiej Mości.
- Zaginiona dziewczyna – uwielbiam ten film i długo szukałam okazji, żeby się tym ze światem podzielić. Nadal nie mogę wyjść z podziwu ile determinacji miała w sobie Amy Dunne, żeby tak urządzić swojego męża. Także panowie: don’t mess with your wives.
- Praktykant – über pozytywna komedia z przepięknym i urokliwym Nowym Jorkiem w tle. Idealny poprawiacz humoru i naprostowywacz perspektywy.
- Inna kobieta – jedna z lepszych komedii jakie ostatnio widziałam. No, w końcu kiedy żona i kochanka łączą swoje siły, żeby dać popalić bydlakowi, który wodzi je za nosy, nie może być nudno.
- Tajemnice Lasu – kinowa adaptacja broadwayowskiego musicalu Stephena Sondheima – barwna, piękna, ironiczna i oparta na baśniach braci Grimm bajka dla dorosłych, którą można interpretować na wiele sposobów. Jestem pod ogromnym wrażeniem tego filmu, jest obłędny, piosenki z niego znam praktycznie na pamięć i koniecznie obejrzyjcie wykonanie utworu „Agony” w wykonaniu książąt z bajki – popłaczecie się ze śmiechu.
- Za jakie grzechy, dobry Boże? – film który tak bardzo lubię, że znam praktycznie na pamięć. Świetna komedia, w której Francuzi po raz kolejny udowadniają, że ksenofobia może być zabawna.
- Jak dogonić szczęście – bardzo pozytywny i ładny film o poszukiwaniu szczęścia. Warto. Naprawdę.
- Agentka – kolejna świetna i przezabawna komedia. Melissa McCarthy jako niedoceniana analityczka CIA, która dotychczas nie wyściubiała nosa poza własne biurko, a nagle zostaje wysłana na tajną misje i pracując pod przykrywką będzie musiała użerać się z handlarzami bronią – gwarantowane dwie godziny chichrania się aż do bólu brzucha.
- Magik z Nowego Jorku – zabawna i pozytywna komedia o szewcu, który nie w swoich butach chodził, a którego gra Adam Sandler. Bardzo fajny film, gorąco polecam.
- Ziarno Prawdy – świetna ekranizacja kryminału Miłoszewskiego o tym samym tytule. Sandomierz, masakryczna zbrodnia do złudzenia przypominająca okrutny rytualny mord, o który niegdyś oskarżano mieszkających na ziemiach świętokrzyskich Żydów. Bardzo ciekawa fabuła, zgrabnie i logicznie poprowadzona – koniecznie przeczytajcie też książkę, bo ta część to moja ulubiona część trylogii z prokuratorem Szackim w roli głównej.
- Bezwstydny Mortdecai – ekscentryczny, szalenie nieporadny brytyjski arystokrata i marszand sztuki, któremu zdarza się trudnić złodziejstwem, wpada na trop cennego obrazu Goi. Trio Johnny Depp, Ewan McGregor i Paul Bettany to najzabawniejsza rzecz, jaką jestem sobie teraz w stanie wyobrazić.
- Gwiezdne Wojny: Przebudzenie Mocy – czy kogoś naprawdę dziwi to, że z moim zamiłowaniem do fantastyki przepadłam oglądając tą space operę? Co więcej – powiem wam, że z Gwiezdnymi Wojnami spędziłam w tym roku prawie całe święta: tylko ja, choinka, kot i Anakin Skywalker. Czy to nie brzmi jak idealna Gwiazdka? 😉
SERIALE
- Księgarnia Black Books – czyli prześmieszny brytyjski sitcom o Bernardzie Blacku, który jest dość ekscentrycznym właścicielem księgarni – nie przepada za znaczną większością populacji (zwłaszcza swoimi klientami), jest tragicznym bałaganiarzem, pije na potęgę, a w godzinach otwarcia sklepu głównie poleguje na kanapie. Uwielbiam Bernarda, uwielbiam brytyjski humor, uwielbiam ten serial – aż płaczę na nim ze śmiechu.
- Gdzie pachną stokrotki – czyli uroczy serial z Lee Pace’em w roli nieśmiałego cukiernika Neda, który ma wyjątkowy dar – potrafi dotknięciem przywrócić do życia każdą nieżywą istotę. Fakt ten wykorzystuje do pieczenia ciast, które sprzedaje później w swojej cukierni – Słodkiej Dziurce, a poza tym Ned pomaga prywatnemu detektywowi – Emersonowi Code – w zgarnianiu nagród za rozwiązywanie spraw śmierci osób, którym ktoś najwidoczniej pomógł zejść z tego świata – Ned delikwenta ożywia, detektyw wypytuje. Serial jest przezabawny, cukierkowy, trochę bajkowy i wypełniony dość ekscentrycznymi postaciami i niecodziennymi zdarzeniami. Polecam gorąco.
MUZYKA
- Mam czystą i dziką obsesję na punkcie Adele – na punkcie jej piosenek, nowej płyty, na punkcie tego, jaka jest, jak wygląda (aż z tej fascynacji nosi mnie, żeby trzasnąć się na blond, bo tak zajebistego głosu to raczej nie uda mi się wyhodować, a z tego mojego oszołomstwa najchętniej chciałabym być jej klonem 😉 ) i jaką jest świetną, zabawną babką. Jeżeli dzielicie tą obsesję razem ze mną, to koniecznie polecam wam TEN koncert.
PLANSZÓWKI
- Scrabble – planszówkowy klasyk, ale jakby nie było to nadal i wciąż moja ulubiona gra (coś wspólnego może mieć z tym fakt, że jestem w dobra i za każdym razem ogrywam Lubego na dobre 100 punktów przewagi, a ja uwielbiam wygrywać 😉 )
- i KNOW – świetna planszówka do grania w kilka osób. Nie chodzi w niej nawet o wiedzę (pytania są czasami kosmiczne i nie znam nikogo, kogo by nie zagięły), ale o dobrą strategię i obstawianie, czy przeciwnicy poradzą sobie z danym zagadnieniem – czasem można wygrać nie znając poprawnej odpowiedzi na ani jedno z pytań. Gra jest świetna – jesli dobrze dobierzecie współgraczy to na bank zaraz będziecie się wspólnie tarzać po podłodze ze śmiechu.
BLOGI
- Wysoka.es – fajny pomysł na siebie w sieci, świetne pióro i mądre teksty. Zajrzyjcie koniecznie.
- Zmierzchnica – lajfstajlowo, konkretnie, nie przebierając w słowach i zawsze mając swoje wyraziste zdanie na każdy temat – tak właśnie pisze Ćma, a ja to kompletnie kupuje. I polecam dalej.
- Brain Hacks – bardzo fajny blog o tym, jak funkcjonują nasze mózgi. Polecam wszystkim psychologicznie zakręconym.
- Lepiej myśleć niż nie – blog Bereniki w ogóle jest świetny, ale koniecznie musicie zobaczyć 17 wykresów, które zrobią dobrze introwertykowi – kto introwertyk, ten będzie miał niezły ubaw, a kto ekstrawertyk, ten pewnie nie skuma.
- Man Repeller – ja wiem, że miały się tu znaleźć głównie blogi mało znane, a „Odstraszacz Mężczyzn” nijak się do tej kategorii nie zalicza, ale jakby nie było ja dopiero co się na ten blog/portal w odmętach Internetów natknęłam, więc dla mnie to świeżynka 😉 Uwielbiam to czytać i szczerze zazdroszczę pomysłu – może kiedyś w przyszłości Spódnice też rozhulają się do tego stopnia, żebym mogła z nich zrobić tak świetne miejsce w sieci, które współtworzyć będą ze mną jeszcze inni autorzy. Fingers crossed!
YOU TUBE
- 10 minut spokoju – a teraz polecę wam vlog parentingowy. Tak. Ja – vlog parentingowy! Ale nie, spokojnie, nie zwariowałam, po prostu jestem oczarowana Justyną, jej dwoma córkami: Baśką i Jadzią i tym kanałem. Justyna zabawnie, z jajem i z pomysłem opowiada o macierzyństwie – ani się obejrzycie a przekona was, że bycie mamą i zajmowanie się dziećmi może być świetne. Polecam w razie gorszego humoru, bo Justynie optymizm i pozytywne nastawienie aż uszami się wylewa i trudno się tym od niej nie zarazić 😉
- Po cudzemu – Arlena Witt najpierw prowadziła świetnego bloga, a potem stwierdziła, że teraz czas podbić vlogosferę i zacząć uczyć ludzi na YouTube’ie angielskiego – zabawnie, konkretnie i z pomysłem. Jeśli jeszcze nie znacie tego programu (czy raczej: webshow), to koniecznie musicie to niedopatrzenie nadrobić.
- Ingrid Nilsen – szalona i pozytywnie zakręcona dziewczyna, która nie boi się trudnych tematów i której filmy to świetnie wyedytowane i estetycznie obłędne majstersztyki – You Tube w najlepszym i najbardziej profesjonalnym wydaniu.
- Andrzej Tucholski – czyli moje główne i ulubione żródło wiedzy wszelkiej. Polecam każdemu ku chwale ogólnego samorozwoju.
- Lisie piekło – w tym temacie mam do powiedzenia tylko jedno zdanie: „Gdzie jest moja latająca deska?” Dalsze wyjaśnienia są zbędne. ❤️
STRONY NA FB
- Nie biegam – Cześć, nazywam się , jestem niebiegaczem, a dziś mija rok, od kiedy jutro rano idę biegać. Jeżeli też tak macie, to ta strona wam się spodoba.
- Daily Cat – bo koty są cudowne, a żarty z kotów dla kociarzy prześmieszne. Tyle w tym temacie. Aha! Jeszcze jedno – uwielbiam ich śliczne grafiki.
NAJLEPSZE WPISY Z ZESZŁEGO ROKU
- Jestem samotną, złośliwą, nieatrakcyjną i sfrustrowaną kobietą – no wiecie, w końcu jestem feministką – bardzo niepopularny manifest młodej feministki.
- Kobiecość 2.0 – czyli dlaczego jako kobiety mamy przechlapane.
- Jak nauczyć się języka, robiąc same przyjemne rzeczy – bo gorąco wierzę w to, że języka można nauczyć się właściwie przypadkiem.
- Bikini terror – czyli 755 słów z nienawiści do pewnego strzępu materiału.
- Jak przetrwać podróż z kobietą – praktyczny poradnik dla mężczyzn, tak z dobroci kobiecego serca.
- Co studiowanie psychologii robi z człowiekiem – no bo jakby się człowiek w trakcie tej swojej wyższej edukacji nie starał, to i tak nieźle mu się w zwoje mózgowe ta psychologia wgryzie.
- To czyje w końcu były te wielbłądy? – bo PRL to nie tylko zbiór mniej lub bardziej zabawnych anegdot, które usłyszeliśmy od naszych rodziców. To także okres, który potrafił wykrzesać z ludzi pokłady niespotykanej kreatywności.
- Blogowanie w rytmie slow – czyli ostateczny dowód na to, że nie jestem blogowo leniwa – ja po prostu uprawiam slow blogging.
- Jak zrobić dobrze swojemu mózgowi? – czyli jak usprawnić działanie własnych szarych komórek.
- Opera – czy jest się czego bać? – byłam, sprawdziłam – nie gryzie, a wybrać się warto.
- Bear Grylls w spódnicy – sztuka przetrwania w wielkim mieście.
- Tryb unplugged – każdy z nas ma w swoim życiu takie coś, w czym nieskromnie mówiąc jest mistrzem. Well, ja też mam takie coś.
Uff, sporo mi tego wyszło. Komu udało się przebrnąć i doczytać do końca? 😉 Dajcie mi koniecznie cynk w komentarzach co ciekawego oglądaliście, słuchaliście i czytaliście w minionym roku.
Do napisania!